sobota, 28 listopada 2009

Podlasie-cz.2-Liceum Plastyczne w Supraślu

W samym centrum tego niewielkiego miasteczka stoi pałac rodziny Buchholzów. Niemiecki fabrykant był postacią niezmiernie ważną w historii Supraśla, w swoich manufakturach tkackich dał zatrudnienie setkom ludzi i wpłynął w sposób znaczący na rozwój miasta.
Pałacyk od 1939 był zamieszkiwany przez rodzinę Buchholzów, pózniej ludowa władza doprowadziła go do znacznej ruiny ale w tej chwili jasnieje blaskiem ,mieszcząc liceum plastyczne.
Dzięki uprzejmości dyrekcji i nauczycieli mogliśmy wejść do środka ,porobić parę zdjęć.


Duże wrażenie zrobił na nas pokój nauczycielski.



Budynek bardzo ładny,pełen detali architektonicznych, zdobień, rzeżb. No i oczywiście z "przydziałowym" bocianim gniazdem bo dyżurne gniazdo jest na Podlasiu w każdym prawie obejściu.Liceum kształci w tej chwili snycerzy, tkaczy,grafików.Dane nam było nawet odwiedzić pracownię snycerską i podpatrzeć ,jak uczniowie rzeżbią w drewnie swoje projekty.

środa, 25 listopada 2009

nabytki

Porcelanowe nabytki zawsze cieszą .Kolejne "skorupy" w ulubionym kolorze ,z ulubionymi wzorami. Te cieszą w dwójnasób bo to nabytki dane z miłością i chęcią sprawienia przyjemności. Bardzo to doceniam,że człowiek,z którym mi tak bardzo po drodze w życiu pamięta o moich upodobaniach i zainteresowaniach. Stąd te filigranowe naczynia-kupione lub wyszperane gdzieś u mamy Teresy w kredensie na wsi.BARDZO CI DZIĘKUJĘ ,MARECZKU.






niedziela, 22 listopada 2009

szmatełki

Gromadzę i ja-szmatki większe i mniejsze, kupowane za grosze w lumpeksach, na wyprzedażach, w sklepach z resztkami. Znamienne, że do moich "prac ręcznych" jakoś nie udało mi sie kupić nic sensownego w normalnym sklepie a materiałami, gdzie królują niepodzielnie kwieciste sztuczniaki z dalekich Krajów Azji.
Jak widać i mnie zdarzaja się wyczyny tekstylno -pasmateryjne i to wcale nie tak rzadko.Po prostu ich nie dokumentuję. Cóż, nie kryję , że moje wysiłki idą w kierunku wąskiej specjalizacji szycia po tzw.prostym i mam tu na myśli szycie na maszynie, głównie do domowych celów praktycznych .Jak już się pojawia jakiś łuk i krzywizna to przesiadam się na ręczne sterowanie. Najważniejsze, że sprawia mi to przyjemność , daje odprężenie i chwilę poczucia,że coś tam tworzę ,ku uciesze innych i własnej. Serduszka rozdam z okazji świąt przyjaciołom i znajomym, koleżankom razem z paczuszką własnoręcznie upieczonych pierniczków. Szyję więc w szczytnych niezwykle celach ,przecząc z całą mocą stwierdzeniom co poniektórych..." Jankowska, ty to się chyba nudzisz"...







czwartek, 19 listopada 2009

PODLASIE-CZ.1-PRAWOSŁAWIE W SUPRAŚLU

Ubiegłoroczna, krótka wizyta w Białymstoku i okolicach u znajomych to była erupcja zachwytu nad Podlasiem i mocne postanowienie, że tegoroczny urlop spędzamy w Supraślu. I tak się stało,dwa tygodnie na przełomie maja i czerwca zajęło nam odkrywanie uroków tego niezwykłego miasteczka ,poznawanie ludzi , robienie zdjęć, setek zdjęć....Dlatego opowieść o Podlasiu to opowieść nie na jeden post.Szkoda to zrobić galopem dlatego zapraszam na niespieszne zwiedzanie.
Supraśl to miasto, gdzie spotkały sie trzy religie-prawosławie ,katolicyzm i protestantyzm.Prawosławie , dla nas z Wrocławia jawiło się i jawi jako religia zupełnie egzotyczna i nieznana. W mieście jest cerkiew ,w której odbywają się nabożeństwa i na takie natrafiliśmy.Były piękne śpiewy, procesja z kadzidłami i niesieniem ikon, koncert na dzwony .Niesamowity klimat, kolory, zachowania...
To jest wnętrze cerkwi, która w została odbudowana współcześnie z kompletnych ruin, cerkiew ,jedna z niewielu na świecie, o charakterze obronnym.
A to widok cerkwi z zewnątrz


Cały kompleks cerkiewny oprócz dwóch cerkwi,zawiera muzeum ikon, seminarium prawosławne.dzwonnicę z pięknymi dzwonami, ogrody.Muzeum ikon to nowoczesnie urządzony obiekt, z bogatymi zbiorami i całym multimedialnym projektem przybliżającym proces powstawania świętych obrazów i ich symbolikę.




Białę budowle cerkiewne widoczne są z daleka, z okolicznych pól i łąk.

środa, 18 listopada 2009

KĄCIK MARYNI

Latem pojechaliśmy do Nowizny po fotele ogrodowe.Kiedyś pisałam już tu o tym miejscu. Nowizna to dolnośląski Czacz, tylko trochę mniejszy i rozparcelowany między różnymi właścicielami .Ale idea ta sama-różne skarby i klamory-czyli to wszystko co jest niezbędne do życia miłośnikom "drugiego życia przedmiotów". Fotele zostały nabyte a ja w kącie jakiejś szopy zobaczyłam zdjęcie dziewczynki. Okurzone i popstrzone przez muchy, stało takie biedne i zapomniane a z fotografii spoglądały trochę smutne oczy dziecka o ślicznych ,kapryśnych ustkach. Już nie wypuściłam tego zdjęcia. Początkowo chciałam oprawić je w nową ramę, bo stara ciut się chwiała i w ogóle miałam ochotę mocno reanimować całość. Ale w domu umyłam szybkę ,wypucowałam ramkę,wbiłam gwóżdż w główną ścianę w tzw.stołowym i zostało. Nazwaliśmy ją Marynia.Jest taką miłą fotograficzną tajemnicą bo prócz tego,że zdjęcie zostało zrobione w Berlinie nie wiemy o nim nic. I niech tak zostanie.Ma Marynia swój kącik, stoliczek i lampkę ,czasem kota na stoliczku i w słoiczku guziczki. Nie taję ,że mam ogromny sentyment do tego zdjęcia i do dziecka na nim bo jest słodkie i ma taką niewinność w oczach. Taka Marynia...








poniedziałek, 16 listopada 2009

candy u ushii

USHII ROZDAJE DESECZKI NA SŁODKO Z OKAZJI SWOICH URODZIN.STANĘŁAM W KOLEJCE UCHYLAJĄC RĄBKA RODZINNYCH TAJEMNIC NA TEMAT NIEDOSZŁEJ KARIERY SOLOWEJ.

niedziela, 15 listopada 2009

Gorzelnia pod aniołem

Parapety w naszym mieszkaniu to ulubione miejsce na przeróżne działania. Część parapetu , rzecz jasna, anektuje nasze rosłe kocisko i dla każdego , kto ma kota,jest to oczywiste. Reszta należy do nas i tu właśnie, od póżnego lata do póżnej jesieni odbywa się proces wyciągania z przeróżnych owoców smaku, zapachu, koloru -za pomocą cukru i spirytusu. I żebyśmy jeszcze byli wyjątkowymi miłośnikami spirytualiów...nic właśnie. Większość tych butelek wędruje do ludzi , z przeróżnych okazji a zwłaszcza z powodu dla tych ludzi sympatii.
Zdjęcia obrazują nalewki już gotowe-z malin i jeżyn a ta w dużym słoju jest w trakcie. To nalewka z żurawiny-nasza ulubiona, przepiękna w kolorze, przepiękna w smaku-zwłaszcza ,jak postoi trochę dłużej. Ponoć świetna na serce, oczywiście w naparstkowych ilościach. Zreszta , nalewek nie da się wypić dużo bo są po prostu bardzo słodkie i mocne.
No i tak sie warzy to wszystko pod aniołem, który jest ze mną od wielu lat, dokładniej od chwili gdy pierwszy Almi Decor otworzył swój sklep we Wrocławiu pod koniec ubiegłego wieku. Ale to brzmi...