czwartek, 28 stycznia 2010

Torebka kobiety - tajemnica której wciąż nie mogę zgłębić to jest coś jakby warkocz u komety do ramienia przywiązany księżyc

Przyznaję sie do jeszcze jednej słabości-starych torebek ,zwłaszcza tych na krótkiej rączce.Obecnie na topie są wielkie workowate torbiszcza i ja ,jako kobieta niemała, zaposiadam takie bo ponoc bardziej są do mnie kompatybilne ale nie lubię ich.Mam w nich wieczny bałagan i ciągle czegoś szukam,komórki,kluczy...A robiąc zakupy upycham w nich co się da , bo się da.
Ale serce wyrywa mi sie w kierunku tych niewielkich torebek, w których mieszczę wszystko co potrzebne i zawsze jest ład. Mam ulubiony sklep gdzie takie klimatyczne torebki są w ilościach znacznych. I w kolorach wszelakich...
Tytuł dzisiejszego posta to fragment piosenki A. Sikorowskiego ,który śpiewa o tym co też my, kobiety nosimy w torebce.Sympatyczna piosenka ale rzeczy z piosenkowej torebki do bólu oczywiste.A mnie zawsze intrygowało ,jakie dziwne i niecodzienne rzeczy noszą babki w swoich torebkach. Ja przyznaję się ,że w formie amuletu noszę łuski z wigilijnego karpia, korek od szampana sylwestrowego i plastikowe identyfikatory z porodówki,które moja Asia miała na łapkach 20 lat temu. Czasem mam w torebce kasztany albo kawałek cynamonu, nosiłam też kiedyś taki malutki kafelkowy narożnik ale się zadział. A WY, miłe kobiety,co tam tajemniczego ukrywacie w swoich torbach?








sobota, 23 stycznia 2010

Dorosła Marynia i cantucci sobotnim rankiem

Mój sentyment do starych fotografii jest coraz większy.Oto kolejne zdjęcie, które wyszperane z zakamarków pewnej klamociarni , usiłujemy uratować od kompletnego zapomnienia na śmietniku czasu.A może raczej modelkę ze zdjęcia...Pamiętacie portret małej dziewczynki ,Maryni, o której pisałam parę postów temu? Marynia ma się dobrze ,cieszy oczy i serce, budzi ciekawośc oglądajacych ją pierwszy raz. A teraz umyśliłam sobie,że to zdęcie które właśnie oglądacie to być może dorosła Marynia? Bo pani ze zdjęcia ujeła mnie pięknymi oczami i zmysłowym rysunkiem ust. I nie przeszkadza mi ułamana ramka, nie bardzo chcę zmieniać cokolwiek w tej kompozycji.Może za parę lat ściany mojego wysokiego miszkania zamieszkaja w zgodnej komitywie moi i Marka przodkowie a do tego różne postacie ,z przewagą Maryni w różnych konfiguracjach.Podoba mi się ta opcja...



Słoneczko zaświeciło od rana ,aż się chciało wziąc aparat do ręki po dniach burych i nijakich,zatrzymać chwilę z poranną herbatą i "włoskimi sucharami".Cantucci mają twardość sucharków , bo to takie ciastka do moczenia w herbacie,kawie lub winie.Pierwsze zrobiłam ściśle według przepisu czyli z migdałami a te to już moja inwencja -zamiast migdałów -orzechy włoskie i żurawina suszona-też wyszły.Przepis w necie ,za Anetą Kręglicką.Łatwe i przyjemne w robieniu , i na szczęście nie da sie tego zjeść dużo na raz,co przy moich domowych łakomcach jest nie bez znaczenia.Miłej niedzieli dla wszystkich odwiedzających.



środa, 20 stycznia 2010

już chcę tak...

No bardzo mi przykro ale to post nie dla admiratorów zamarzniętych lodem gałązek, malowniczych ,zasp i sopli.Moje jestestwo protestuje i tęskni za wiosną.Stąd ta kolorowość , wiosenność i wonność.






sobota, 16 stycznia 2010

PANIE I PANOWIE....


Odbyło się rodzinne losowanie ,a jakże z paseczkami ,na których wypisane były loginy biorących udział w zabawie. Domowe losowanie wygrała

Pracownia Montmartre

którą niniejszym bardzo proszę o kontakt.

Ponieważ liczba zgłoszonych przerosła moje najśmielsze oczekiwania postanowiłam też pocieszyć na słodko jeszcze dwie osoby i wylosowane zostały

Ludkasz i Rosa
,które także proszę o kontakt .
A pozostałym osobom bardzo dziękuję za udział w zabawie ,poznałam dzięki temu wiele ciekawych blogów, bardzo inspirujacych .Myślę,że to nie ostatnia okazja aby sympatycznie podzielić się od serca ,tym co się ma fajnego.
Na pocieszenie dla wszystkich ,którzy nie wygrali powiem ,że rozdawane przeze mnie słodkości nie wymagają tajemnych umiejętności i praktycznie każdy może je zrobić. Miłego weekendu wszystkim życzę.

sobota, 2 stycznia 2010

Zapraszam po słodkości

Aby tradycji stało się zadość,po wygraniu pięknego wianka i serc od Małgorzaty ,zapraszam na candy.Candy w przenośni i dosłownie. Chciałabym podarować wybranej osobie własnoręcznie wykonane nalewki ,z malin i żurawin a także słoik wytrawnych śliwek, które mogą być dżemem lub owocami do pieczonych mięs i ta druga funkcja jest tą właściwszą.Całość umieściłam w takiej fajnej skrzyneczce sosnowej po winie co widać na obrazkach.A ubranka na słoiczek i kapsle wykonałam sama ,żeby zwycięzcy było milej a słoiczkom ładniej. Zaznaczam,że na potrzeby transportu zapakuję te butelczyny dodatkowo , bo wiórki to może być za mało a chciałabym aby doszło w całości.Proszę zatem zamawiać ,kto ma ochotę-zasady znacie,ograniczeń nie ma ,zabawa trwa do 16 stycznia 2010.POZDRAWIAM I ZAPRASZAM.