niedziela, 17 października 2010

trochę czerwieni i ręcznych robótek


Często mam aparat w ręce,często robię zdjęcia w domu ale jakoś niemrawo idzie mi uwiecznianie tego co wydziubałam krzyżykami bądż uszyłam. Może to kwestia "pewnej takiej nieśmiałości"...
Dziś post z czerwienią w roli głównej-bo lubię czerwony, jako dodatek, mocny akcent,urozmaicenie. Wyszywanki krzyżykowe takie trochę już w światecznych klimatach choć jestem jak najdalsza od świątecznych ozdób w środku jesieni . Zostaną oprawione i dane jakiejś miłej osobie z okazji świąt-lubię o tym myśleć zawczasu bo nie ma nic gorszego niż kupowanie prezentów w wigilię.
Uszyłam też poduszkę do przedtelewizornych zalegań i choć nie mam na salonach nic czerwonego -jakoś mi sie wpasowała.
A sympatyczna królewna -myszka, zwana u nas Anulką, to znalezisko parkowe.Jeżdżę do pracy na rowarze przez park i pewnego deszczoewgo dnia znalazłam ją w kałuzy, ubłoconą i utytłaną.Żal mi się zrobiło i zabrałam ja do domu ,gdzie przeszła wszelkie mycia i prania i teraz sobie jest ...Może jej zrobię nowa sukienkę na szydełku...
Lubię czerwony-żywy, energetyczny,wdzięczny do zdjęć.
A następnym razem -zupełnie inna gama kolorów i nowe pomysły...





Posted by Picasa

środa, 6 października 2010

fotografia

Tak to czasami bywa-wchodzi się do internetu aby poszukać wełny na sweter albo suszarki do naczyń a kończy się weilkim osobistym odkryciem,wielkim zachwytem.Dziś tylko jedno zdjęcie ale za to jakie...Wiem,ze byc moze to tylko moja osobista fascynacja, moje zauroczenie obrazem ale chciałam się podzielić tym niesamowitym wrazeniem, ze czuję się jak KOLUMB, który odkrył swoją małą fotograficzną Amerykę ,która nazywa się EDWARD STAICHEN.

Powiększcie to zdjęcie na swoich monitorach-warto.
Posted by Picasa