wtorek, 25 stycznia 2011

światło


Fotografia to pisanie światłem, malowanie światłem. Bez światła nie ma zdjęcia.Dziś garść moich obrazków do pooglądania, moze dla poprawy nastroju, moze dla przyjemności, moze , ot tak od niechcenia...Dziś nie chce mi sie nic mówić...

Posted by Picasa

niedziela, 23 stycznia 2011

zielone

Zielone-bo za oknem znowu biało- zima,styczeń w końcu-musi tak być.Ale po co w lecie się człowiek naugania z tym cięzkim aparatem po łakach i lasach,naczołga nad sadzawkami , w celu namierzenia fauny, rzęs nie maluje coby wizjera w aparacie nie zapaćkać? A po to zeby sobie "wyciągnąć" w zimie,jak własną kiszona kapustę-swoje fotograficzne dorobki-urobki.DZISIEJSZE ZIELONE sponsoruje SUPRAŚL, na Podlasiu,kraina piękna, czysta,urokliwa ,jeszcze nie zadeptana,gościnna...polecam.

Posted by Picasa

piątek, 21 stycznia 2011

BEZ TYTUŁU

Od dwóch dni mam głowę pełną niewesołych myśli i wątpliwości, gdzie dac upust niesmakowi i rozgoryczeniu.I postanowiłam zrobic to na własnych "śmieciach'.Dwa dni temu przeczytałam na blogu Lambi jej post dotyczący konkursu na Blog roku 2010.Zarzuciła Asi z green canoe nieetyczne zachowanie,socjotechniczne manipulacje czytelnikami bloga, epatowanie nieszczęściem w celu podniesienia popularności.Przykro mi się to czytało bo jestem gościem w zielonym czółnie od czasu do czasu i mam zgoła inne odczucia. Ale nawet wtedy byłam gotowała Lambi jakoś usprawiedliwic-czasem się człowiek zagalopuje.Ale zaczęły się pojawiac komentarze do tego posta i odpowiedzi gospodyni. Takiej lekcji arogancji, braku pokory i zwykłego chamstwa nie odebrałam już dawno.Uczono mnie całe zycie ,że ważne jest"|co'" ale ważne jest też "jak".Tu okazało się zupełnie nieważne.Poległam dokumentnie pod sztandarem jednej "prawdy objawionej",świętego oburzenia i krucjaty przeciwko?...No ,właśnie-o co był ten cały szum ,bez klasy, w oparach spiskowej teorii dziejów?...
Pożegnałam się definitywnie z Panią Lambi i jej blogiem i nie napisałam jej tego bo swoich oponentów traktuje jak zwykłe śmieci a mnie nie stac na psychiczny luksus zmagania się słownego z osobą tak arogancką i po ludzku okrutną.
Jest mi obojętne czy zielone czółno wygra konkurs .Będę tam zagladac i tak, tak jak wiele z Was i zapewne z tego samego powodu.Tak, chcę byc nadal socjotechnicznie manipulowana przez pogodę ducha, radośc, siłę życia i pracowitośc. Chcę nadal móc po ludzku współczuc gdy przeczytam tam, niezwykle rzadko, o nieszczęściu i traumie.Tak-jestem naiwna i podobają mi się 'babskie popierduchy"-jak to przeczytałam. Tak, tak ,tak-skomplementuję każdą szmatkę, kwiatek i pomalowana szafkę ,jaką zechcę, bo za nimi stoi czyjś trud i chęc podzielenia się swoim światem ,chocby najskromniejszym.
A gdy zechcę "prawdy objawionej" i krucjat w obronie to sobie włączę tv.
Tyle- nie zamierzam tym postem wywoływac dyskusji.Powiedziałam, co mi na sercu leżało.A KAŻDY I TAK WIE SWOJE.

piątek, 14 stycznia 2011

ALICJA....

Kiedy stęzenie szarego w szarym za oknem przekracza moje zdolności przyjmowania i pojmowania, tęskonota za kolorem i światłem prowadzi mnie najczęściej na kanapę,pod koc...Zdarzają mi się sny w środku dnia, takze takie "alicjowe".
Te kolaze to zabawa-ani jeden z tych obrazów nie jest mojego autorstwa,ja je tylko połączyłam, tak trochę jak we śnie, moze bez ładu i składu, moze bez sensu...Autorom zdjęc głęboki ukłon za talent, wyobraznię, wysiłek bo dzięki nim mogłam pośnić trochę na jawie...



Posted by Picasa

niedziela, 9 stycznia 2011

siła...


To nie jakaś wielka sprawa ani wielka tajemnica,która, jak pisałam w poprzednim poście , natchnęła mnie otuchą i dobra nadzieją ,że jakkolwiek się sprawy potoczą –dam radę. A taką nadzieję dały mi zwykłe cebule hiacyntów. Kupiłam ja na jesieni ,miałam posadzić –nie zdążyłam ,zapomniałam…wrzuciłam do reklamówki i wyladowały w piwnicy ,po raz kolejny zapomniane. Po paru miesiącach zajrzałam do reklamówki a tam każda cebula pięknie skiełkowana.Grube ,zielone pączki, piękne i dorodne…Na przekór mojemu niedbalstwu, bez wody ,światła i powietrza, w jakimś paskudnym plastiku- pokazały swoję siłę , wolę przetrwania .Już nic mnie tak dawno nie ucieszyło, tak po prostu .I dało wielką lekcję wewnętrznej siły. W dobrym momencie, w dobrym czasie.

PS.Aparat fotograficzny to straszny kłamca.Moje nowe wyszywanki mają subtelne kolory, długo dobierane a tu- na zdjęciach cepeliada.Dopiero na zdjęciach z ustawieniem automatycznym i z lampą,której nie lubię i unikam , wyszło coś co z grubsza jest prawdą .Czekam na słońce i plenery –wtedy kolorystyczna prawda wyjdzie na jaw.


Posted by Picasa

niedziela, 2 stycznia 2011

było pod choinką....

Choinkowe emocje powoli odkładam na półkę z miłymi wspomnieniami. Bo było wzruszająco ale tez bardzo rodzinnie i ciepło. Z przyjaciółmi, wazniejszymi czasami niz rodzina , dorosłymi juz dziećmi, z prezentami, kompotem z suszu i całym świątecznym galimatiasem. Bardzo szybko minęły mi święta ...I takoz szybko mija okołonoworoczne leniuchowanie, z wyszywankami w ręce. A za progiem "nowe", które jawi się jako grozne i trudne a moze w gruncie rzeczy będzie niosło zmiany na lepsze , kto to wie...Jakbym nie obracała w myślach poprzedniego roku- był trudny i wredny. Ale w następnym poście pokazę coś co napełnia mi serce dziwną nadzieją, ze będzie dobrze. Ot , takie małe coś pozornie bez znaczenia i idę o zakład ,ze wielu ,wiele z Was to ma .Moze tylko wystarczy dojrzeć w tym jakiś głębszy ,ukryty sens....



Posted by Picasa