wtorek, 25 stycznia 2011
światło
Fotografia to pisanie światłem, malowanie światłem. Bez światła nie ma zdjęcia.Dziś garść moich obrazków do pooglądania, moze dla poprawy nastroju, moze dla przyjemności, moze , ot tak od niechcenia...Dziś nie chce mi sie nic mówić...
niedziela, 23 stycznia 2011
zielone
piątek, 21 stycznia 2011
BEZ TYTUŁU
Pożegnałam się definitywnie z Panią Lambi i jej blogiem i nie napisałam jej tego bo swoich oponentów traktuje jak zwykłe śmieci a mnie nie stac na psychiczny luksus zmagania się słownego z osobą tak arogancką i po ludzku okrutną.
Jest mi obojętne czy zielone czółno wygra konkurs .Będę tam zagladac i tak, tak jak wiele z Was i zapewne z tego samego powodu.Tak, chcę byc nadal socjotechnicznie manipulowana przez pogodę ducha, radośc, siłę życia i pracowitośc. Chcę nadal móc po ludzku współczuc gdy przeczytam tam, niezwykle rzadko, o nieszczęściu i traumie.Tak-jestem naiwna i podobają mi się 'babskie popierduchy"-jak to przeczytałam. Tak, tak ,tak-skomplementuję każdą szmatkę, kwiatek i pomalowana szafkę ,jaką zechcę, bo za nimi stoi czyjś trud i chęc podzielenia się swoim światem ,chocby najskromniejszym.
A gdy zechcę "prawdy objawionej" i krucjat w obronie to sobie włączę tv.
Tyle- nie zamierzam tym postem wywoływac dyskusji.Powiedziałam, co mi na sercu leżało.A KAŻDY I TAK WIE SWOJE.
piątek, 14 stycznia 2011
ALICJA....
Te kolaze to zabawa-ani jeden z tych obrazów nie jest mojego autorstwa,ja je tylko połączyłam, tak trochę jak we śnie, moze bez ładu i składu, moze bez sensu...Autorom zdjęc głęboki ukłon za talent, wyobraznię, wysiłek bo dzięki nim mogłam pośnić trochę na jawie...
niedziela, 9 stycznia 2011
siła...
To nie jakaś wielka sprawa ani wielka tajemnica,która, jak pisałam w poprzednim poście , natchnęła mnie otuchą i dobra nadzieją ,że jakkolwiek się sprawy potoczą –dam radę. A taką nadzieję dały mi zwykłe cebule hiacyntów. Kupiłam ja na jesieni ,miałam posadzić –nie zdążyłam ,zapomniałam…wrzuciłam do reklamówki i wyladowały w piwnicy ,po raz kolejny zapomniane. Po paru miesiącach zajrzałam do reklamówki a tam każda cebula pięknie skiełkowana.Grube ,zielone pączki, piękne i dorodne…Na przekór mojemu niedbalstwu, bez wody ,światła i powietrza, w jakimś paskudnym plastiku- pokazały swoję siłę , wolę przetrwania .Już nic mnie tak dawno nie ucieszyło, tak po prostu .I dało wielką lekcję wewnętrznej siły. W dobrym momencie, w dobrym czasie.
PS.Aparat fotograficzny to straszny kłamca.Moje nowe wyszywanki mają subtelne kolory, długo dobierane a tu- na zdjęciach cepeliada.Dopiero na zdjęciach z ustawieniem automatycznym i z lampą,której nie lubię i unikam , wyszło coś co z grubsza jest prawdą .Czekam na słońce i plenery –wtedy kolorystyczna prawda wyjdzie na jaw.