niedziela, 27 listopada 2011

CZERWONEGO MI TRZEBA...







Kiedy za oknem buro i szaro ,dzień krótki a do świąt jeszcze trochę –zachciewa mi się czerwonego we wszelkiej postaci.Krwistego,energetycznego,ciepłego czerwonego.Święta od paru lat są u mnie w tym kolorze bo tak mi w sercu gra i na razie nie zanosi się na zmiany.Dawno nie pisałam ale intensywnie pracuję nad prezentami świątecznymi i ozdobami.Nie za bardzo mogę pokazać bo nie będzie niespodzianki .Maszyna turkocze zapamiętale,druty do robótek śmigają a palce mam pokłute igłą od wyszywania.Ale to takie przyjemne…To czerwone w kieliszku to moja ulubiona nalewka malinowa,własnej produkcji,która na potrzeby sesji fotograficznej została wypita.Kot jak zwykle obojętny-standard.

PS.Miłe moje koleżanki.Ta torba z wesołym bałwankiem i napisem to dla Was i dlatego do 6 grudnia bawimy się w candy.Zasady znane,więc nie piszę.Obiecane candy torebkowe-voila!


Posted by Picasa

wtorek, 1 listopada 2011




Moze to ten szczególny dzień i myśli krązące wokół przemijania,moze stare fotografie na ścianie a na nich ludzie,których juz nie ma,moze wszystko razem...przełozyło się na to jak dzisiaj patrzyło mi się przez obiektyw rankiem w pustym mieszkaniu.Nie całkie pustym-kot był ze mna...Na stole ostatni bukiet z zywych roslin działkowych,suszące się orzechy w koszyku...Zaczęta wyszywanka z bałwankiem,zaczęty sweter na drutach,za oknem opadające liście...potrzeba czasem tego smutku,po prostu...
Posted by Picasa

listopadowy ranEk...

Moze to ten szczególny dzień i myśli krązące wokół przemijania,moze stare fotografie na ścianie a na nich ludzie,których juz nie ma,moze wszystko razem...przełozyło się na to jak dzisiaj patrzyło mi się przez obiektyw rankiem w pustym mieszkaniu.Nie całkie pustym-kot był ze mna...Na stole ostatni bukiet z zywych roslin działkowych,suszące się orzechy w koszyku...Zaczęta wyszywanka z bałwankiem,zaczęty sweter na drutach,za oknem opadające liście...potrzeba czasem tego smutku,po prostu...