Wielkanoc za chwilę…Wyciągam stare zeszyty z przepisami mojej Mamy i wspominam bardziej niż w inne dni.Umarła w Wielkanoc…Przerzucam coraz cieńsze kartki z tych kulinarnych zapisków w nadziei,że odnajdę tamte smaki i zapachy,że będę w stanie odtworzyć je sama,własnoręcznie,bez pomocy,bez możliwości zatelefonowania ,zapytania…Upiekłam babeczki-wyszły doskonale.Trochę nad nimi popłakałam,trochę podumałam i wiem,że w babeczkowym dziele nie przyniosłam wstydu maminej tradycji.
Byłam na działce,nazrywałam buszpanu i gałązek do wazonów.I łapię się na tym ,że robię w ten przedświąteczny czas całą masę rzeczy ,podobnie jak Mama.Te wszystkie zabiegi,rytuały…Kiedyś traktowane jak nieszkodliwe dziwactwo –dziś są oczywistością najoczywistszą.To są momenty ,w których czuję…może lepiej nie opowiem o tym…
Izo... pięknie i klimatycznie.... dziękuję za ciepłe słowa....
OdpowiedzUsuńŚciskam
Nie kryję,że pisząc myślałam o Tobie w szczególny sposób...wszystkie te słowa na nic.Przytulam Cię raz jeszcze bardzo ciepło.
OdpowiedzUsuńIzo siedzę , czytam, a łzy same ściekają po policzkach .. moja Mama odeszła w ubiegłym roku w listopadzie ... "szukam" mojej Mamy w swoim zachowaniu każdego dnia - bardzo, bardzo mi Jej brakuje ...
OdpowiedzUsuńprzytulam :**
Ja też mam takie zeszyty z przepisami, które należały do mojej Mamy.. i wertując je wspominam ją, patrząc na jej ładny charakter pisma... i moja również odeszła w tym świątecznym okresie.. Rozumiem, co czujesz...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię.
Piękne fotografie!
Tak, to jest Babki miłe...Przychodzi taki czas i trzeba przeżyc to co nieuniknione.Każdy po swojemu.I chyba najcięższe są te myśli,którymi nie za bardzo człowiek chce się dzielić.Nie wiem ,jak Wam ale mi smierć Mamy unaoczniła w szczególny sposób,jak dobre jest życie,jak dobrze jest być ,dla siebie,dla najbliższych.I pewnie nie raz popłaczemy ale myślę ,że jedyna rada to pozwolić sobie i na smutek i na łzy i żal bo to normalne i potrzebne.Dziewczyny-ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńściskam mocno Was wszystkie...
OdpowiedzUsuńSmutne to wszystko a zarazem piękne co piszecie. Ciężko jest gdy odchodzi ktoś nam najbliższy. Ja straciłam tatę - to już 15 lat jak nie żyje ale dopiero niedawno zaczęłam go opłakiwać. Jak zmarł musiałam być silna za siebie za moją mamę pogrążoną w bezdennej rozpaczy i tak mnie trzymało prawie 15 lat. Ale przychodzi taki czas, że puszcza - i dobrze bo powiem szczerze poczułam ulgę jak zaczęłam płakać - to takie oczyszczające łzy. Pozdrawiam ciepło Sylwia
OdpowiedzUsuńpoczątek kwietnia to dla mnie także czas zadumy... 13 lat temu zmarł mój tato,mimo upływu lat takie przeżycia są wciąż żywe i wiem co czujesz. Dobrze, że starasz się utrzymywać to, co robiła mama :) zresztą, która córka nie chciałaby być jak mama? :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńna zawsze pozostanie w Twoim sercu, a Twoje rytuały to Twój osobisty hołd dla NIej...
OdpowiedzUsuń:*
wzruszyłam się..... tydzień po wielkanocy odszedł mój tato, byłam wtedy małą dziewczynką - mam wrażenie że to było tak niedawno:( pięknie napisałaś ten post, cudne zdjęcia, pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno:)))
OdpowiedzUsuńWzruszająco i pięknie opisłaś te wyjątkowe chwile wspomnień.
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod komentarzem Deilephili, bo mądrzej nie napiszę...
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia,wzruszający tekst!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie napisane:)pozdrawiam Cie ciepło:)
OdpowiedzUsuńŻyjemy wieczne, dopóki istniejemy w czyjejś pamięci, rytuałach, myślach i wspomnieniach. Wesołych!
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze na ten świateczny czas dla ciebie i dla twoich bliskich Izo :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Zdrowych, pogodnych świąt!!!
OdpowiedzUsuń