niedziela, 4 listopada 2012

ŚWIATŁO I NADĄSANE KOTY

Coraz szybciej zapada zmrok , w pochmurne dni ,jak dziś cały czas jest szaro.I często zapalam świeczki za dnia i tak się palą. Nie mam kominka, nie mam nawet pieca i te małe płomyczki zaspokajają mój atawistyczny pęd do ognia.Chyba odzywaja się we mnie przodkowie z jaskini...
I niech nikogo nie zwiodą te tulipany w słoiku,  to z zdjęcia z dzisiaj.A kwiatki to sympatyczny prezent i dowód ,że człowiek ma pory roku za nic i tulipany w listopadzie też rosną.
W  tle  miga też nowa siatka uszyta z myślą o aukcji na allegro , z której pieniądze mają  trafić do chorego Marcina.Bezmiar tych potrzeb a za każdą ludzka bezradności i cierpienie.Sama uwikłana w tzw.służbę zdrowia wiem jak bezradni bywają  pacjenci ,którym z braku pieniędzy nie można pomóc. A my ciągle nie jesteśmy bogatym krajem. I  dobrze ,ze jeden klik na link o chorym dziecku choć na chwilę ustawia nam ważność naszych wielce ważnych spraw we właściwym porządku...dobrego tygodnia,bo już za progiem.





25 komentarzy:

  1. moje też są nadąsane bo nie wypuszczam ich juz na dwór;
    świece też palę bo lubię nastrój... na dodatek kadzidełka pachną... czy kocurkom się to podoba... nie wiem... a może już się przyzwyczaiły ?
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym nadąsaniu to powiedział kiedys żartobliwie w jakims wywiadzie Grzegorz Turnau i bardzo mi sie to spodobało a że koty maja z lekka neurotyczną naturę to już inna sprawa.tez pozdrawiam.

      Usuń
  2. Lubię koty. Kiedyś będę miała swojego, który w przyjaźni z moim psem żył będzie. A ogień lubię bardzo i palące się świece. Bo to ciepło i symbol pamięci zarazem.
    Dobrego tygodnia, co to już za progiem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę ,ze malutkiego kota większosc psów zaakceptuje-w drugą stronę bywa różnie.Nasz kocur Rysiek boczył się pod łózkiem parę dni kiedy pojawiła się obok malutka kociczka.A teraz ona rządzi i on wyglada na pantoflarza ale kiedy ma dosc to ją pierze,talib jeden.Wtedy z reguły wkraczamy z misją rozjemczą.
      ciepłe uśmiechy posyłam.

      Usuń
  3. koty są dość specyficzne:)zupełnie inne niż psy. ja jestem psiarą więc w tym temacie niewiele wiem:)
    lubię koty:)
    a siatka jest fantastyczna! :D
    w ogóle klimat w domku masz uroczy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam psy przez wiele lat,kontakt z kotem jest zupełnie inny i uczy pokory.To jest układ na jego warunkach,kot nie da sie nawet dotknąc jesli nie chce,o przybieganiu na wołanie nie wspominając.On nawet nie spojrzy na Ciebie ,jak nie zechce.Ale gdy sie tuli i chce miziania to robi to tak jakby nie istniało na świecie w tym momencie nic innego.
      Co do siatki to mam nadzieje ,że ktos ją kupi i choc szczyptę dorzuci do ogromnej potrzeby Marcina.

      Usuń
  4. Zaraz tam nadąsane koty! Koty są zamyślone, rozmarzone.. a że mają taki wyraz mordki. cóż to sprawka matki natury ;)
    Torba przeslicza.
    Świece mają w sobie magię.
    Pozdraiwm ciepluśko i zyczę pięknego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękne mordki,zamyślone i nieprzeniknione,kapryśne takie ,prawda?N
      Nie wiem czy w świecach jest jakas magia ,dla mnie jest żywy ogień,przyciągający i hipnotyzujący,można się "wylogowac" patrząc w taki płomyczek z natężeniem i uwagą.
      pozdrawiam

      Usuń
  5. Dzieki Twojemu blogowi dowiedzialam sie o historii chorego Marcinka. Okazalo się, ze maluszek jest tylko 3 dni mlodszy od mojego synka. Wzruszylo mnie to bardzo, postanowilam pomoc. Mam nadzieję,ze maluch dostanie szansę na zdrowy rozwoj i ze radosne dziecinstwo, takie bez szpitalnej sali i lekarstw,jeszcze przed nim. Dziękuję Ci za promowanie tak szlachetnych akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieśc i Ty na swoim blogu taka informację ,to oprócz realnej pomocy jeszcze jeden gest ,jaki możemy zrobic.Wiesz,akcja szlachetna ale ja nie chcę sie tak czuc bo to strasznie "usypia".Myslę o tym wszystkim bardzo rzeczowo i konkretnie,jesli moge pomóc robie to i już.Ideologię pozostawiam innym.Jeśli Ty chcesz i możesz to też tak zrobisz.pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  6. To straszne ,jak dużo jest takich przypadków jak ten Marcinka. Czasami po prostu ręce opadają z bezsilności. Nie dam rady pomóc wszystkim i to mnie potwornie wkurza.Dobrze,że jest wsparcie ,ze ludzie generalnie chcą pomagać. Moje koty też nadąsane ,bo leje i po ogrodzie nie mogą poszaleć.No i znów przyszedł czas na świece.Zapomniałam w tym swoim bałaganie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko-to nie jest ani straszne ani niestraszne-tak po prostu jest.Dzieci chorują i umierają ,podobnie jak dorośli.Ale z głębi serca rozumiem Twoje rozterki,nie można pomóc wszystkim.Więc trzeba robic to co w danej chwili można.
      Pal świeczki bo przy ich świetle ma się gładką cerę i zmarszczki płytsze-żart ale tak jest

      Usuń
  7. pięknie to napisałaś. uwielbiam światło świec, ten klimat i nastrój

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci powiem na ucho,że gdybym mogła to bym nic nie pisała.Gdybym czuła,że moim zdjęciom już żaden komentarz nie jest potrzebny.Ale jeszcze widocznie nie czas...uściski

      Usuń
  8. kolejna piękna torebka, i ja jestem kocią mama 6-kotków ;0).
    Izo nie wiem czy moje wiadomości z adresem do ciebie dotarły, bo nie mam żadnej odpowiedzi.
    Jeśli nie to adres znajdziesz u mnie na blogu w a=zakładce -kontakt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 sztuk to imponująca ilośc,kotkowa mamo.Ale ile głaskania i mruczących mordek...pozdrawiam

      Usuń
  9. wiesz... zawsze (odkąd pamiętam) chcę być bogata - nie, nie dla siebie, dla dzieci, którym mogłabym pomóc... i każdą wolną "pracę" przeznaczam na taki mały gest, mały, bo to kropelka w morzu potrzeb, ale kropelka ważna i tym cenniejsza gdy mam świadomość, że od Ciebie kropelka, ode mnie, od niej, od niego tworzy ocean i realnie można kogoś wspierać. I wtedy uśmiecham się pod nosem - nic to, że nie jestem bogata, zawsze można pomóc, nawet dobrym słowem, ciepłym gestem, myślą i dobrą energią wokół niej skupioną... I tak refleksyjnie zmykam w blasku świec.
    p.s. śliczny nowy baner! a... zdecydowałam się nas sok pigwowy, jest przepyszny! i pijemy z nim herbatę i wspominamy Ciebie i ten cudny gest :)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marys-jak się miliony charytatywnie przekazuje to są przy tym kamery i mikrofony a jak dwa złote to jesteśy sami.I NIE WARTOŚCIUJĘ TEGO-kiedy idzie gra o zycie,a tu tak jest,nieważne są intencje i motywy,liczy się cel.I dobrze,że robisz tak jak robisz,że chcesz pomagac.Ja pierwszy raz przekazałam torbę na aukcję bo mnie o to poproszono i skutkiem jest refleksja,że trzeba to robic bez proszenia.Po prostu.Bo powiem Ci ,ze nie czuję się przez to lepsza,w końcu tu nie chodzi o moje samopoczucie ale o rodzaj pewnego moralnego obowiązku.Mam, mogę dac-daję.
      Zapomniałam o tej pigwie autentycznie ale dobrze,że Wam smakuje a jeszcze milej,że ciepło myślicie.Uściski zatem do tej herbaty.

      Usuń
    2. Wiesz, ja taką żyłkę charytatywną mam wyssaną z mlekiem Mamy, i odkąd pamiętam, zawsze jakiś rysunek, czy inne coś wędruje na rzecz kogoś, bo i różnie nieraz to dzieci, a nieraz osoby niepełnosprawne. I tez nie czuję się przez to nijak inaczej - moje poczucie nie ma znaczenia, ale jak widzę, że to realnie pomogło, bo np mam kontakt z kimś konkretnym i wiem - to radość jest taka jak po pochmurnym czasie zaświeca słońce ;)
      I jest też druga strona tego medalu, mój syn widząc moją codzienność angażuje się w wolontariaty i jemu też staje się to zwyczajem, obyczajem, no skoro to trzecie pokolenie - to już możemy wspomnieć o tradycji :)
      p.s. sok jest nieziemski, a herbata z myślami to już inna energia ;)))

      Usuń
  10. piękne zdjęcia i prześliczna torba :) u kotów (przynajmniej tych na zdjęciach :P) nadąsania nie widzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję...uwierz,one mają taki wyraz mordek trochę obrażony.To całe czarne to Lucyna-nie ma roku i jeszcze nie wypracowała sobie odpowiedniej miny ,jest ciekawa świata ale też potrafi się "nadąc".Król Ryszard to dojrzały kocur,zebys wiedziała z jaką niechęcią odwracał sie od obiektywu...One patrzą miłosnie w oczy gdy kroję dla nich mięso.I za to też je kocham,za to nieukrywanie prawdziwych intencji.

      Usuń
  11. można u Ciebie nacieszyć oczy...:)Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TO ZAPRASZAM NIEUSTAJĄCO NA TO CIESZENIE.POZDRAWIAM TAKŻE.

      Usuń
  12. A ja mam kota,który nigdy się nie dąsa... Ba! My byśmy chcieli, żeby się czasami nadąsał. Ale on jest nieustannie emocjonalnie otwarty do granic namolności:) Mówimy o nim, że "nie ma pomysłu na siebie". Jego charakter wskazuje na to, że jest kotopsem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wychodzi na to,że znalazł sposób na Was.Musi się czuc bardzo bezpiecznie skoro emocje ma na wierzchu,mam nadzieję,że to są dobre emocje.Kocha Was bez warunków ,ot co,szczęśliwi ludzie.

    OdpowiedzUsuń